Pożar w mieszkaniu państwa Sulewskich
wybuchÅ‚ po poÅ‚udniu 16 listopada. - Po godzinie 12 wyszedÅ‚em z domu, do szpitala, by odebrać żonÄ™. Gdy wróciliÅ›my okoÅ‚o godz. 15, na klatce byÅ‚o czuć zapach dymu. Gdy otworzyÅ‚em drzwi, by ratować psa, ze Å›rodka buchnÄ…Å‚ ogieÅ„ – opowiada pan Andrzej.
Na miejsce szybko przyjechały służby ratunkowe, strażacy z pomocą podnośnika uratowali rodzinę mieszkającą nad państwem Sulewskimi. Nikomu z mieszkańców się nic nie stało, życie stracił niestety pies Cygan, który zaczadził się dymem.
- DostaliÅ›my 500 zÅ‚otych zasiÅ‚ku od MOPS-u i tymczasowe mieszkanie socjalne w hotelowcu przy ZwiÄ…zku Jaszczurczego, jakoÅ› siÄ™ tu urzÄ…dzamy. DostaliÅ›my od ludzi meble, talerze, mikrofalÄ™. Pracownicy OHP ufundowali nam codzienne obiady. JesteÅ›my wszystkim bardzo wdziÄ™czni, ludzie sÄ… fantastyczni. Jedyne, o co jeszcze prosimy, to żywność. 11 grudnia otrzymamy dary z Banku Å»ywnoÅ›ci, ale do tego czasu nie mamy za co kupić jedzenia na inne posiÅ‚ki. Przed pożarem nie byliÅ›my biedni, żyliÅ›my z męża emerytury w wysokoÅ›ci 1740 zÅ‚otych, dorabiaÅ‚am szyciem i wykonywaniem paznokci hybrydowych, ale caÅ‚y sprzÄ™t spÅ‚onÄ…Å‚ w pożarze. PieniÄ…dze z emerytury męża musimy przeznaczyć na spÅ‚atÄ™ kredytu za to spalone mieszkanie, drugi kredyt i opÅ‚aty za media w tymczasowym mieszkaniu socjalnym. Bank nie chce nam zawiesić spÅ‚at na jakiÅ› czas – żali siÄ™ pani Barbara.
Pogorzelcom, jak przyznajÄ…, pomaga rodzina. MajÄ… szóstkÄ™ dorosÅ‚ych dzieci. - Dzieci mieszkajÄ… w TrójmieÅ›cie, majÄ… maÅ‚e dzieci. Nie stać ich na finansowe wsparcie. RobiÄ…, co mogÄ…, by nam pomóc. RozpoczÄ™li akcjÄ™ na Facebooku, zaÅ‚ożyli konto na serwisie pomagam.pl Moja siostra pożyczyÅ‚a mi samochód, byÅ›my mogli zaÅ‚atwiać sprawy. W weekend rodzina przyjedzie, by nam pomóc posprzÄ…tać to pogorzelisko. Do tej pory nie mogliÅ›my tego zrobić, bo trwaÅ‚y badania miejsca pożaru – dodaje pani Barbara.
Państwo Sulewscy mieli ubezpieczone mieszkanie, ale w związku z kredytem polisa jest scedowana na bank. Czekają na wypłatę odszkodowania, ale nie wiadomo, czy je dostaną. - W banku powiedzieli nam, że to od nich zależy, czy pieniądze z ubezpieczenia nam przekażą czy nie. A poza tym żądają, byśmy remont zrobili w trzy miesiące. Pan zobaczy, jak to wszystko wygląda! Przez ten czas nie zdążymy... - dodaje nasza Czytelniczka.
Pracownicy portEl.pl wczoraj i dzisiaj kupili pani Barbarze i panu Andrzejowi jedzenie na kilka dni. Osoby, które w ten sposób również chcą pomóc, proszone są o kontakt z naszą redakcją (mail: redakcja@portel.pl, z podaniem swojego telefonu komórkowego). Rodzinę można wesprzeć też przez portal
pomagam.pl - Gdyby ktoś miał też niepotrzebną, nawet starą, maszynę do szycia... - ma nadzieję pani Barbara.