UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Zmierzch nadchodzi dużymi krokami. Będzie mroźna noc, powiedział do siebie Pan Kazimierz. Kazimierz mieszka w wiejskim domu na skraju rozległych pól uprawnych z jednej strony i łąk, na których od wiosny pasą się krowy, z drugiej strony. Dom stoi pośród kępy starych lip, które teraz mają gołe gałęzie, ale latem kiedy kwitną lipy, gdzieś tak pod koniec czerwca, słychać pośród tych lip miarowy pomruk tysięcy pszczół, które uwijają się pracowicie i zebrany nektar z lipowych kwiatów przerabiają na miód w ulach, które zbudował Kazimierz. Słodziutki miodek lipowy jest znany w całej okolicy, własnie z pasieki Kazimierza. Kazimierz stoi na skraju podwórka i spogląda na zamglone pola, tonące powoli w wieczornym mroku. Słońce już skryło się za horyzontem zabarwiając niebo w tym miejscu różowoczerwoną poświatą. Nieco wyżej na niebieskim niebie jasno świeci młody księżyc, cienki jak rogalik, tuż nad nim jasna gwiazda. Kazimierz nazywa takie ciekawe ustawienie ciał niebieskich "towarzyszem podróży" bo oboje tak sobie wędrują po niebie w tą mroźną lutową noc. Kazimierz wraca do domu i jasne wnętrze jego domu otula go ciepłym powietrzem. Będzie mroźna noc, raz jeszcze mówi do siebie Kazimierz.
EmilyB.