Domknąć przysłonę tak aby ostrość nie tylko na krzakach z lewej wyszła, przy okazji czas by się wydłużył i na niebie by coś zamiast białej beznadziejnej pustki coś by się pojawiło. Potem wyciągnąć dół z cieni- to w dolnym lewym rogu lepiej wykadrować i w efekcie wyszła by fotka, a tak to tylko gniot. Jak ktoś lubi rozmyte to wydłużyć czas zamiast domykania przesłony.
Domykając przysłonę w trybie P automatycznie wydłuży się czas naświetlania ale mniej światła dojdzie do matrycy. Niebo będzie dalej białą beznadziejną pustką. W trybie M przy ustawieniu przymkniętej przysłony a przy lekko wydłużonym czasie nie tylko nic by się nie pojawiło a wręcz przeciwnie niebo byłoby jeszcze bledsze. Czas jako sam w sobie nie ma wpływu na ostrość a raczej stabilność. Zapewniam cię, że ustawiając czas 1/125 czy 1/250 a oczywiście aparat jest stabilny nie będzie żadnej różnicy w ostrości obrazu. Nie wszystkie elementy muszą być ostre. W tych warunkach (odległość między planami obrazu i warunki atmosferyczne) zamiast machać przysłoną trzeba było wybrać automatyczny wybór punktów ostrości i zrobić fotę przy wyświetleniu jak najwięcej punktów. Ponadto można eksperymentować robiąc fotki przy różnych trybach pomiaru światła. Prawdopodobnie fotka zrobiona aparatem kompaktowym albo telefonem to pozostało zrobić kilka fotek dokonując pomiarów w punktach obrazu o różnym oświetleniu.
A moim zdaniem...