Koniec to był już letniej pogody, jesień prawie w pełni kiedy traktem owym zajączek malutki szybki krokiem zmierzał do domu swojego. Tuż za zakrętem drogi leśnej takiej w oddali lisa zauważył, który na wprost niego zmierzał. Serce mu zamarło, oblany był potem, drżący cały w febrze pod paproci kępę uskoczył był w porę. Lis przechodząc obok dziwny zapach poczuł, znajomy był jemu. Pysznego pasztetu z zajęczego mięsa. Już chciał się zatrzymać i odszukać źródła owych woni miłych, lecz śpieszył się wielce do kuzyna swego, który gąskę tłustą złowił dzisiaj rano i na ucztę wspólną zaprosił krewnego. Wnet lis porzucił chętkę na pasztet zajęczy i oddalił się szybko droga tu widoczną. Kiedy te zdarzenia się tu rozgrywały, nasz fotograf dzielny to sfotografował, zajączka pod kęp paproci gąszczem i lisa co się udał w kierunku przeciwnym. .. ..
Cóż to za literat? Okaż się proszę publicznie, porzuć anonimowość, gdyż wszyscy jesteśmy ciekawi, kto takie wersy pisze. 😃 Proponuję pisać książki, gratuluję fantazji😃😃😃
Cos wyczuwam nosem, ze to osoba, ktora tu juz niejednokrotnie czytalam (mowie o portElu) i dobrze sie bawilam przy kazdej jej wypowiedzi. Powrot "na stare smieci", czy sie myle? Zdjecie samo w sobie jakos mnie nie przekonywuje, juz tekst do niego o wiele ciekawszy;)
A moim zdaniem...