UWAGA!

[X]

Zgłaszanie opinii do moderacji

Isia może aż nazbyt bezpardonowo nazwała pożyczkobiorcę złodziejem, ale takie są fakty stwierdzone przez Sąd.Tylko Sąd nie używa takiej terminologii jak złodziej. Natomiast argumentacja co by: "Sąd uznał, że pieniądze rzeczywiście, /.../, trafiły na inwestycje diecezjalne, a ksiądz Jan H. miał prawo takie pożyczki zaciągać." to banalna, zwykła kazuistyka. Bo złodziej - to ten co kradnie. Ale ten co pożycza nie mając zamiaru oddać, też jest złodziejem może nawet gorszego pokroju, bo jawnie - w żywe oczy- kpi sobie z uczciwości pożyczkodawcy. A wracając do wyroku Sądu, to nikt nie kwestionuje ani pożyczki, ani zrealizowanych inwestycji,tudzież prawa do zaciągania takich pożyczek. Sprawa trafiła na wokandę, bo ktoś pożyczył i nie oddał. I to nie oddał w jakims tam okresie czasu, z powodu np."trudności" finansowych. Ten pożyczkobiorca pożyczał ze 100% przeświadczeniem, że ich nie odda, że wierne duszyczki lekką ręką rzucą pożyczone kwoty na chwałę bożą. Tak się nie stało i całe szczęście, że nie żyjemy w czasach przenajświętszej Inkwizycji, bo i pożyczkodawcy, Isia i ja cięzko byśmy naszych postaw żałowali. Pozdrawiam serdecznie

egzegeta

Anuluj