UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Mark stoi na skraju wielkiego pola, tuż przed kępą dorodnych drzew. Przygląda się w skupieniu tym drzewom. Mark jest naukowcem i zajmuje się badaniami organizmów żywych. Jest poranek zimowego dnia i cisza jaka tu panuje wprawia go w zadumę. Te drzewa to szczytowe osiągnięcie ewolucji roślin. Przed trzema miliardami lat dały im poczętek jednokomórkowce, cyjanobakterie, które cudownym zrządzeniem losu posiadły zdolność przemieniania energii słonecznej na związki węgla. Drzewa otula szadź, zamrożona para wodna, która osiadła na ich gałązkach. Mark wie, że to ta sama woda, którą kiedyś piły dinozaur przed milionami lat, ta sama woda w której cyjanobakterie zapoczątkowały długą drogę ewolucji roślin przed miliardami lat. Na tej planecie wody nie przybywa ani nie ubywa. Woda krąży nieustannie, mając za nic upływający czas, wciąż pozostając niezmieniona. Czy w świecie zbudowanym z atomów, ułożonych w doskonałym porządku, z atomów podlegających policzalym i niezmiennym prawom fizyki, z tych samych, niezmienionych od pradziejów początku wszechświata atomów, z których my jesteśmy zbudowani, czy układ taki ma prawo nazywać się życiem i gdzie w całej tej galaktyce wszechświata jest pierwiastek Boga. Czym jest świadomość, wiedza istnienia, bo nie jest przecież zbiorem atomów. Świat jest nieskończenie skomplikowany myśli Mark. Mark stoi jeszcze chwilę na skraju wielkiego pola i rusza dalej.
EmilyB.