UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Jeśli kolego myślisz, że mistrzowie fotografii analogowej wyjmowali kasetę z kliszą i dawali wywoływać swoje fotki w zakładach fotograficznych to się mylisz. Wyjęcie filmu z aparatu to początek kolejnego etapu obróbki. Kliszę wkładało się do koreksu, wywoływało, utrwalało, płukało, suszyło. Kolejny etap fotografa analogowego to praca z lub na powiększalniku. Źle doświetloną błonę w aparacie można było skorygować czasem naświetlania lampą powiększalnika aby efekt na papierze spełniał oczekiwania fotografa. Manewrując czasem naświetlania kliszy lampą powiększalnika zdjęcie było ciemniejsze lub jaśniejsze. Czas trzymania naświetlonego papieru w wywoływaczu też służył podobnemu celowi. Operując odpowiednimi składnikami chemicznymi, dodatkowymi filtrami można było zdjęcie zmiękczyć, wykonać sepię itd. Retusz na błonie fotograficznej to była normalka. Dlatego twierdzenie, że mistrza fotografii rozpoznać można po surowcu widzialnym bezpośrednio na kliszy można między bajki włożyć. Dzisiaj rolę powiększalnika pełnią programy graficzne. I to chyba dobrze. I zapewniam cię, czy ma się analog, komórkę czy puszkę za 20 tys to minimalna wiedza o świetle obowiązuje.
niechcemisięlogować