UWAGA!

[X]

Zgłaszanie opinii do moderacji

Mniejsze sklepy mają dużą szansęna przetrwanie o ile zmienią nastawienie do Klientów. Często w zimie wchodzę do sklepiku i wychodzę po 5 sekundach - w środku temperatura +25 st.C, sprzedawcy w krótkich rękawkach a ja stoję jak w łaźni w grubym golfie i puchowej kurtce (na zewnątrz -10). Jest to nagminne. Często też zdarza się, że sprzedawcy w wieku ok. 18 lat katują Klientów dość głośną muzyką techno - po pięciu minutach przechodzi mi ochota na dalsze przeglądanie towaru. Kierownicy sklepów powinni wiedzieć jak muzyka wpływa na zakupy. Przestrzeń - w mniejszych sklepikach albo dzwigamy ręczny koszyk załadowany na 15 kg, algo obijamy się wózkiem w wąziutkich korytarzykach między półkami wpadając co chwila na towar ustawiony z braku miejsca na podłodze. Z obawą sięgamy na górne półki - albo nie sięgniemy albo nam sąsiedni towar na łeb spadnie. A co do fachowości personelu w mniejszych sklepach to też czasami nie jest najlepiej. Przy kasie pani, która właśnie przekładała mięso nie może wprowadzić jakiegoś kodu na towar patrząc ponuro na Klienta, który śmiał to kupić, a na jego uprzejme "dziękuję" powiedziane po zainkasowaniu pieniędzy spojrzenie spode łba. To nie jest mój wymysł - to codzienność. Bywa też oczywiście inaczej - i to też jest codzienność.

+ -

Anuluj