UWAGA!

[X]

Zgłaszanie opinii do moderacji

Pewien kowal miał kuźnię. Stała tam, gdzie wszystkie kuźnie stoją. Na końcu wsi. Miał kowal tyle samo wrogów co przyjaciół, jak to w życiu bywa. Po paru latach zjawił się we wsi nowy przybysz. Taki nowy to On nie był, bo podobno Ci starsi mieszkańcy znali Go. Ale chyba nie miał zbyt dużo zasług, bo wieś o tym nie wspominała. A na wsi w długie zimowe wieczory gada się i gada. O tym nowym ani razu. Pewnie nie było o czym gadać. Razu pewnego jakoś przed Wigilią, gruchnęła po wsi nowina że Grześka ( bo kowal na imię miął Grzesiek po ojcu ) a więc Grześka razem z pomocnikami jego, a miał pomocników (co to za pomocnicy ani gramotni ani młota w ręku utrzymać nie umieli ) ten nowy co to przybył nie wiadomo po co - chce wyrzucić z kuźni. I to tuż przed zimą. A w kuźni cieplutko, miło, ludzie kowala chętnie odwiedzają. Podobno ten nowy pomocnik, nowego kowala Mariusz, po wsi rozpowiada - że Grzesiek podkowy robi byle jakie - że lemiesza wyklepać nie umie. I drogi jest nieludzko. Za to nowy kowal niczym jubiler. Dokładny i wszystko umie. A robi wszystko za Pan Bóg zapłać ! Póki co wieś się podzieliła - bo Grzesiek nie pił - awantur nie wszczynał. A nowy nie znanego jest charakteru. Dlatego kłopot mamy i to przed świętami. A morał z tej bajki. Jakże mogłoby go nie być. Jest taki : Nie lataj Grzesiek wszędzie - pilnuj kuźni - bo Cię ktoś podśiędzie. !

u-7

Anuluj