UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Przestałem i już nawet nie staram się zrozumieć tego współczesnego świata, ludzi, facebookowej imitacji znajomości. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to poczucie obowiązku wobec rodziny i świadomość zapewnienia bytu najbliższym. Wśród znajomych uchodzę za tzw. , ,duszę towarzystwa" to taki mój osobisty bastion. Wiem jednak że w momencie gdy moje dzieci osiągną życiową samowystarczalność będzie LogOut z mojej strony. O ile wcześniej nie zrobią tego ruscy. Po prostu mam dość świadomości że żyję tylko po to, aby generować środki potrzebne do przeżycia. To jest chore. Do kogo z tym iść? Czy wizyta u terapeuty i wysłuchanie wyuczonych regułek coś zmieni? Wiara, Kościół, życie wieczne, aniołki, diabełki... Dziękuję pistoję.