UWAGA!

[X]

Zgłaszanie opinii do moderacji

Ech, kiedyś tzw. 'zimny ogień' zawiesiłam na krawędzi lampy stołowej z kloszem obciąganym sizalowym sznurkiem, a następnie podpaliłam zapałką. Oczywiście klosz zajął się szybciej, niż rozgrzał 'zimny ogień'... Zerwałam z lampy płonący klosz, wrzuciłam do wanny i włączonym prysznicem ugasiłam. Nie poparzyłam się, akcja była była błyskawiczna. Najśmieszniejsze, że po całej tej akcji w lewej ręce pozostała mi kurczowo trzymana na poły spalona zapałka... :D

Medium

Anuluj