UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
To i tak najczęściej nie jest dziecko "swojej krwi", tylko w najlepszym razie połowy. Najczęściej jedno z pary jest po prostu bezpłodne (a nie że "jakoś nie wychodzi") i wtedy trzeba zwrócić się do dawców (a drugie z pary, najczęściej mężczyzna, musi się pogodzić z wychowywaniem cudzego potomka). Tak więc, tu nie chodzi o żadne pokrewieństwo, tylko o danie kobietom "prawa do ciąży" (a z drugiej strony te same osoby gardłują za tym, żeby można było te ciąże przerywać, taki dualizm). Czyli jak zwykle w Tymkraju - gynocentryzm.