UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Autor artykułu to młody człowiek, ale obudził we mnie wspomnienia filmowe z mojej młodości. Rzeczywiście kino nr 1 to była Syrena. Tam my wtedy młodzi pędziliśmy na "W samo południe ", "Rio Bravo", "Vera Cruz" czy "Rzeka Czerwona". A po premierze "Krzyżaków" w 1960 roku na podwórkach pojawili się rycerze tępiący tych z czarnym krzyżem. Po niektórych starciach niezbędna była pomoc chirurga. A wtedy przy filmach w kinie obowiązywała cezura wiekowa. Ile wysiłku wymagało zmylenie załogi, aby dostać się na film dozwolony od lat 18 (ba nawet do 1961 roku były i takie od lat 21). I co najgorsze, że w większości obowiązywały te ograniczenia przy filmach z Brigitte Bardot. A jak już człowiek dostal się na taki seans to po latach dowiedział się, że cenzor moralny wyciął wiadome sceny i gołego dupala Bardotki wtedy nikt nie widział. Ot taka surpriza. Ale i tak radość była przeogromna. Wtedy bowiem widz to był lew walczący o prawo obejrzenia filmu, nawet jak wyświetlano filmy o Winnetou czy o przebiegłym Fantomasie.
DDT i bdb.