UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
(. .. )Wszystko oczywiście kosztem ludzi, którzy de facto te usługi świadczą. No i naszym kosztem, bo brak karetki to nierzadko kwestia życia i śmierci. Wszystko oczywiście w imię świętej optymalizacji kosztów i czegoś, o czym już w tym tygodniu pisaliśmy: myśleniu o systemie ochrony zdrowia w kategoriach rentowności. To dlatego ratowników medycznych lata temu wypchnięto na fikcyjne samozatrudnienie, pozbawiając ich praw pracowniczych (w tym prawa do strajku)i upokarzając stawkami godzinowymi niewiele wyższymi niż stawka minimalna [4]. W efekcie w wielu miastach, zamiast karetek, do akcji ratunkowych, wysyłane są helikoptery z asystą straży pożarnej [5]. Tak, na pewno tak jest właśnie kosztowo "optymalnie". Co tam koszty ludzkie? Żyjemy w kuriozalnym kraju, w którym rząd ma znacznie więcej limuzyn, niż istnieje w tym kraju karetek [6]. Teraz, przez fatalne zarządzanie i oszczędzanie na ratownikach, nawet z tej garstki karetek, którymi dysponujemy, wiele pozostaje bez obsady. Zaraz będziemy, jak w idealizowanych przez wielu Stanach Zjednoczonych, w sytuacji zagrożenia życia dzwonić nie na numer alarmowy, ale zamawiać ubera. Tanie państwo to śmiertelnie groźna dystopia. "[za: @Radykalny Symetryzm]
tow. Koliński rewolucyjny