UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Wybaczcie podział postu..ale nie dodaje całości Sztuka umykająca kontekstowi muzeifikacji to sztuka jeszcze nie-zdegradowana do poziomu elementów decorum. Cieszmy się tym...bo warto. Wypada się zgodzić z Pawłem Płoskim, że Elbląg ma jedną z najbardziej intrygujacych kolekcji sztuki nowoczesnej - nie w salach wystawowych - ale własnie na ulicach..i nie odwracajmy tej zalezności. Tabliczki byłby "utraconą niewinnością" tych rzeźb - a jednoczesnie aktem jakiejś straszliwej desperacji, dokonanej w imię...no własnie czego? kogo? "maluczkich"? - którzy nie wiedzą w czym rzecz, a może powinni? Ci co nie wiedzą co stoi na ICH ulicach - nie zainteresuje nawet to, jesli się te tablickzi bedą swieciły i brzęczały..... Wiec w czyim imieniu? w imię interesu producentów tabliczek? :):) Czy to moze ma być rodzaj fetyszu, którym można się pochwalić przyjezdnym? "Stoimy tu..przed formą Stażewskiego" Nie uwierzą bez tabliczki? A moze też...mają chronic nasza pamięć? "zaraz zaraz.. Stażewski czy Gostomski"? - w takim razie proponuję geriavit albo buerlecithin...Ponoć czyni cuda:) Co jakiś czas wybucha czy to temat tabliczek czy temat przeniesienia wszytskich rzeźb w jedno miejsce..w celu stworzenia skansenu modernizmu w Elblągu..... doprawdy jestem juz zmęczony takimi propozycjami. Czasami wydaje mi się, ze lepiej, gdy co niektórzy nie będą pamietać z jakimi nazwiskami (wśród twórców form) mamy do czynienia...bo jeszcze na jakieś totalne głupstwo mogą wpaść:)
denis