UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
To było tak: Był sobie bardzo dobry prałat - człowiek bardzo wielkiej wiary i dobrego serca. Nie uciekały przed nim zwierzęta, karmił biedaków, nocował bezdomnych... Któregoś wieczora wracał po mszy na plebanię i nagle usłyszał ciche wołanie: księże prałacie! Księże prałacie! Odwróci! się, ale nic nie zobaczył. Po chwili wołanie powtórzyło się. Rozejrzał się uważnie i w szarówce wieczoru dostrzegł siedzącą na kamieniu żabę. Podszedł i schylił się nad ledwo żywym zwierzątkiem a ono wyjąkało: "Weź mnie ze sobą, jestem zaklęty przez złą wiedźmę. Zanieś mnie na plebanię, nakarm, daj pić, przytul i pocałuj, a zdejmiesz ze mnie zły czar" Prałat niewiele myśląc zabrał żabkę, nakarmił, napoił, przytulił i pocałował, a nawet położył w swoim łóżku, na swojej poduszeczce... Następnego dnia rano obudził się, patrzy...... a obok niego leży piękny, 16-letni ministrant....... ???!!! ........... I taka właśnie jest nasza linia obrony, Wysoki Sądzie .........
voophroo