UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Powstanie. A kiedy wybiła godzina, W, chwycili w ręce wiązki granatów by bronić honoru Sztandaru i Polski wyrzucić z kraju hitlerowskich katów. I ruszył do walki młodzieży kwiat dziecięce serca, młodzieńcze ręce chwyciły złowrogie butelki z benzyną by spalić wroga by nie wrócił więcej. I chociaż serca były młode, lecz poświecenie było duże szli równo do boju z podniesiona głową a krew się lała jak czerwone róże. I oddawali młode życie swe ze śpiewem na ustach Marsz Mokotowa choć rany były głębokie do serca a czasem kula urywała głowę. Lecz broni ciągle było brak i zostawały gołe ręce za każdą przeżytą godzinę, dzień modlili się cicho do Boga w podzięce. A ofiar Było coraz więcej i matki dzieci swe opłakiwały a gdy zabrakło całkiem broni zeszli w czeluści, w cuchnące kanały. I dopalało się powstanie, i dopalała się Stolica a łzy bezsilności płynęły im jak Wisła wiosną w swoich granicach. Lecz ta ofiara nie była daremna, minęły lata dni chwały i sławy, dziś dumnie patrzą na wolny kraj dumni obrońcy wolnej Warszawy. I tylko maki dziko rosnące przypominają przelaną krew lecz jeśli zajdzie taka potrzeba staniemy do walki na każdy zew. Henryk Siwakowski.