UWAGA!

[X]

Komentuj korzystając ze swojego nicka. W tym celu Zaloguj się kontem portElu lub Facebooka
lub zarejestruj konto na portElu.
Anuluj

Drogi Hubalu, ja też to spotkanie oglądałem, a Andrzeja Potockiego nawet mam przyjemność znać, jeszcze z "Życia" i wiem że jest mistrzem w wyszukiwaniu takich, powiedzmy, paradoksów. Wiem również, ile wynosiły odszkodowania, że często były żałośnie niewielkie etc. Chodzi mi jednak o pewną rzecz. Zrozum mnie dobrze, proszę. Działania prawne Niemców, o ile będą, choć mam nadzieję, że się nie pojawią, będą bazowały na podobnej zasadzie, jak nasze (a raczej amerykańskie, bo to oni zaczeli). Na idiotycznym pojęciu, że za zbrodnie, stracone lata, czyli w skrócie za historię można zapłacić ileś tam złociszy, i można się o to sądzić i sądownie ocenić wymiar odszkodowania. Uważam że, chociaż jest to możliwe, to może stać się nader złowieszcze w skutkach. Choćby takich, że Niemcy będą się sądzić o pozostawiene za linią Odry i Nysy mienie. Nie chcę tutaj pisać o słuszności, ale o samej zasadzie. A ta będzie identyczna zarówno w przypadku naszych poszkodowanych przez III Rzeszę, jak i wypędzonych Niemców. Zwróć uwagę na Polaków wypędzonych z Kresów, czy dalecy są od myśli o sądzeniu się z Białorusinami, Ukraińcami, Litwinami? A jak zwłaszcza Ukraina i Białoruś znajdą się w swerze wpływow UE? Co wtedy? Słowem historia powinna być zamknięta i tyle. I lepiej jak się buduje pomniki, tak jak chcą Niemcy, niż przed sądami dochodzi się odszkodowań tak jak to myśmy robili. Bo ktoś może to przeciw nam wykorzystać.

Prusak