UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
No właśnie... Tyle się dobrego słyszało o niepaństwowych uczelniach. Sam edukowałem się dość intensywnie przez trzy lata w gdańskiej filii Wyższej Szkoły Bankowej z Poznania. Zastrzeżenia były - nie powiem - ale jedynie do wykładowców - niektóre nadęte bufony z PG czy UG uważały WSB za coś w rodzaju szkoły wyrzutków. W 1995 r nie trudno było spotkać się z taką opinią o prywatnej szkole. Co się zaś tyczy pracy służb uczelnianych to nikomu (!) niczego nie można było zarzucić! Ludzie kompetentni, wykwalifikowani, pewnie nie nejgorzej opłacani (wydawali się być zadowolonymi z tego co robili). Cóż, wydaje mi się, ze wiele tu zależało od szefa uczelni, który potrafił zmobilizować i studentów i swoich podległych. Potem przyszła kolej na studia magisterskie, które rozpocząłem na WNEIZ na UMK w Toruniu. Były to studia zaoczne. I tu - wieeelkie rozczarowanie!!! Jedna jedyna Pani z dziekanatu była w miarę pozytywnie nastawiona do studentów!! Wykładowcy (nie wszyscy na szczęście) przejawiali dewiatyczne skłonnoiści do robienia "pod górkę" i szukaniu dziur w całym! Nie, nie myślcie sobie, ze byłem zahukanym czy rozpieszczonym dziwolągiem! Byłem i jestem osobą dość operatywną i za "swój niewyparzony jęzor" (słowa prodziekana) przedłużyłem edukację o drobne 2 semestry... I nie tylko ja znalazłem się w podobnej sytuacji domagając się swoich praw! Fajnie, nie?!!! Szkoły publiczne nie są na szczęście jedynymi, dzięki którym można zdobyć dobre wykształcenie czy jak niektórzy wolą - papier. Większość uczelni traktuje studentów zaocznych jak dojne krowy, dzięki którym mogą funkcjonować na przyzwoitym poziomie i trzymać na stołkach profesorów-emerytów o skostniałych poglądach i metodach działania! BRAAAWO POLSKIE SZKOLNICTWO PUBLICZNE, BRAAAWO! Pozdrawiam tych zadowolonych ze swoich szkół studentów! Pa!
PAO