UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Określenie "samorządy chcą przejąć linię nadzalewową" nie oznacza podjęcia decyzji. A takiej żaden zdrowy na umyśle wójt nie podejmie, ani przy przyrządzaniu "kiełbasy wyborczej", ani podczas kadencyjnej biesiady. W latach 1986 - 92 oraz 97 - 99 Urząd Morski w Gdyni wpakował ogromne pieniądze w ratowanie tejże linii na odcinku brzegu na wschód od Tolkmicka, od budynku OHP do Św. Kamienia, wydobywając z dna Zalewu ca 500 tys. metrów sześciennych piasku i budując tzw. przedpole, czyli plażę o szerokości 50 m, co odsunęło brzeg Zalewu i wyeliminowało na ładnych parę lat skutki oddziaływania fal i wody na torowisko. Niestety zagrożenie środowiskowe dla statyki tej budowli nadal istnieje i jest coraz większe. To m.in. brak właściwego systemu odwadniającego torowisko z nadmiaru ogromnych ilości wód gruntowych i opadowych spływających do Zalewu z tej części krawędzi Wysoczyzny Elbląskiej. Jadąc /coraz wolniej/ pociągiem na tym odcinku odczuwamy wyraźne kołysanie na boki. Ale najlepiej zrobić sobie tam kilkukilometrowy spacer by, nie będąc nawet fachowcem, dostrzec kiepski stan techniczny podłoża pod i wokół torów. To, że trasą kolejową Elbląg - Frombork - Braniewo jeżdzi niewielu pasażerów, widać gołym okiem. Ale na ewentualna decyzję PKP o likwidacji tej linii na pewno wpłynie również ocena stanu technicznego i rosnącego zagrożenia powstania katastrofy. Ja też uważam, że to jedna z najpiękniejszych tras kolejowychi w kraju. Ale nie wierzę, by dzisiaj ktokolwiek w Polsce wyłożył pieniądze na jej uratowanie. Gdybyśmy byli dziś w Unii, może warto byłoby zainteresować tym Niemców. A wierzyć w to, że gminy mają utrzymywać infrastrukturę kolejową na swoim terenie, to tak jakbym miał uwierzyć, że od jutra w Polsce wszyscy będą mieli pracę. To nie koniec ciekawych pomysłów samorządów. Dwa lata temu jeden z wójtów gmin nadzalewowych zastanawiał się nad przejęciem we władanie portu, do którego ze swojego biura ma o rzut kamieniem, gdy biznesmeni z biurem w teczce roztoczyli mu tzw. wizję. Zatem państwowi administratorzy tej budowli przedłożyli ambitnemu urzędnikowi zestawienie i wysokość kosztów rocznego utrzymania takiego smutnego portu, jeszcze rybackiego. No i padły sny o potędze po zawładnięciu portu. Zatem nie chcę czytać w gazetach o cudownych pomysłach gmin, bo śmiać mi z tego nawet nie chce. Sądzę, że linię nadzalewową można i trzeba uratować, ale nie uczynią tego gminy, ich związki, czy jak tam, ani nawet nasz sympatyczny prezydent Elbląga.
del