UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Filmu nie widziałem, ale w ocenie samego klipu nie był bym tak radykalny jak autor tekstu - są owszem tacy którzy twierdzą, że można zareklamować pieniek tak samo jak Ferrari, ale tu trzeba być albo geniuszem albo oszustem. Zdajmy sobie sprawę Elbląg przy Gdyni czy Wrocławiu jest właśnie takim pieńkiem, czy kołkiem wbitym między dwa może nie pierwszorzędne, ale jednak zawsze, ośrodki akademicko - kulturalne. To trudne położenie i jak dotąd nie myśli się jak by tu się inaczej ustawic żeby miasto nie było wysysane przez sąsiadów. Klip pokazał prawdę czasu a nie prawdę ekranu, zarząd miasta pokazał to z czego jest dumny: czyli owego nieszczęnego Piekarczyka, smutne nie jest to że Piekarczyk wyglada używając eufemizmu mało szczęśliwie (bo Gdańsk, Olsztyn czy Łódz wcześniej potrafiły oszpecić się podobną produkcją kukieł ze spiżu), ale to że jest kreowany na atrakcję nr 1.Są rzeczy w mieście które można chwalić, ale ładny chodnik przed dworcem jest mało filmowy - w Elblągu nie jest miejscem, górnolotnie mówiąc spotkań, trudno się pochwalić jakąś wartościową imprezą (nie sportową) może nie na miarę Openera bo to jest nieosiągalne, ale choćby tczewskich spotkań Teatralnych - ani Noce ani Ogrody takimi imprezami nie są, niedługo minie 50 lat od Biennale, jedynej jak dotąd imprezy wykreowanej w Elblągu o ponadlokalnym znaczeniu - 4 dekady marazmu - może już wystarczy?
Bob B.