UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Również pozdrawiam kolegę Petrysia, znawcę architektury Wrocławia i Głogowa. Polecam próbkę tego jak można, używając nawet tzw. śmiałych kolorów, uniknąć ordynarnego kiczu - http://wiem.onet.pl/wiem/0172ab.html . Dla ułatwienia, chciałbym podpowiedzieć licznym tu daltonistom, że elbląskim artystom udało się zmieścić na elewacji tej kamienicy z prawej strony przynajmniej 7 (słownie siedem) śmiałych kolorów. Jeśli nie doceniłem trudu pana plastyka to przepraszam ale zła jakość zdjęcia nie pozwala na większą precyzję w liczeniu kolorów. Ambicje jego wrocławskiego kolegi zaspokoiły już dwa, trzy kolory, a nawet o zgrozo jeden dla jednej elewacji. Nie w liczbie kolorów oczywiście wyłącznie problem, ich dobór i kompozycja na południu naszego kraju wychodzi również jakby nieco lepiej. P.S. Czy kolega Petryś mógłby wskazać źródła w oparciu, o które twierdzi, że przed wojną Niemcy również gustowali w takiej pstrokaciźnie. Na ulicy Zamkowej zachowały się jeszcze oryginalne elewacje na podobnych kamienicach i ciężko tam zaobserwować rzekome zamiłowanie poprzednich lokatorów do kolorystycznego kociokwiku.
dyzio