UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Jako mężczyzna, który "ma swoje demony" (co prawda, nic co by się kwalifikowało pod leczenie psychiatryczne, a przynajmniej tak mi się wydaje), mam wobec tych wszystkich edukująco-uwrażliwiająco-aktywistycznych inicjatyw dot. depresji i zdrowia psychicznego pewien podstawowy zarzut. Są do cna sfeminizowane i lewicujące, przez co zawsze wypowiadają się tam kobiety do kobiet i o kobietach. I nawet nie twierdzę, że to jakaś zła wola - to po prostu odzwierciedlenie sposobu myślenia tych środowisk - to dla nich naturalne, że problemy kobiet są im bliższe i ważniejsze. Ale wynik tego wszystkiego jest taki, że owszem, społeczeństwo uwrażliwia się na problemy psychiczne, ale głównie kobiet, ewentualnie dzieci i jakichś "zmarginalizowanych" grup typu LGBT czy niepełnosprawni. A dorosły heteroseksualny mężczyzna nadal jest postrzegany jako "czubek", a jeśli ma depresję - mazgaj, który nie umie poradzić sobie z własnymi problemami. I tak chyba zostanie, mimo wszystkich tych kampanii, rosnącej świadomości i destygmatyzacji...