UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Pierwszym "poważnym" filmem obejrzanym przeze mnie samodzielnie w Światowidzie był "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" (1984) - miałem wtedy jakieś 7 czy 8 lat, i choć bywałem już wcześniej na niedzielnych porankach dla dzieci z rodzicami, to ten film pozostawił niezatarte wrażenie, jako obejrzany już "po dorosłemu", czyli w towarzystwie kumpli z podwórka (kino było po sąsiedzku), z którymi wybraliśmy się na seans; ) Co ciekawe, sami uzbieraliśmy wtedy na bilety zbierając i oddając do już nieistniejącego spożywczaka przy Dąbka butelki po śmietanie, które kosztowały wtedy 20 groszy sztuka, zaś bilet ulgowy na seans kosztował złotych...3;) Kino Syrena to już była wyższa szkoła jazdy, bo to było trochę dalej od mojego ówczesnego miejsca zamieszkania, i tam wybrałem się dopiero kilka lat później - był rok 1986 albo 1987 i w Syrenie szedł "Obcy - decydujące starcie"; to była jeszcze większa przygoda, równie pamiętna, bo nie dość, że wyprawa przez "całe miasto", to w dodatku taaaakie kino! Pamiętam, że spóźniliśmy się wtedy z 5 minut na seans, a że wtedy nie było reklam, to dopiero po latach obejrzałem początek tego "strasznego filmu", przez długi czas zastanawiając się, skąd te potwory się wzięły i czy czasem historia ta nie miała aby swojego ważnego początku (miała; )
tow.RobertKoliński