UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
I statystycznie ile jest takich przypadków, w stosunku do osób korzystających z banków nasienia? 1 do 1000? Zresztą, nawet gdyby refundacja in-vitro miała dotyczyć tylko takich par (choć wiadomo, że tak nie jest), to nadal nie widzę powodu, dlaczego miałoby to być finansowane z mojej kieszeni. Bo "własne dziecko prawem nie towarem"? Od takich "praw nie towarów" dochodzimy koniec końców do czystego komunizmu - bo jest milion innych rzeczy, które można by pod takim pretekstem redystrybuować, kiedy "ktoś nie może" (np. seks, rozrywka, internet). Nawet jeśli się zgodzić, że posiadanie dziecka jest takim podstawowym pragnieniem, to tutaj z pomocą wkracza adopcja. A żeby to dziecko miało jeszcze twoje DNA - to już zachcianka. Nikt tego nie broni, ale PŁAĆ. Zresztą, jeżeli ktoś świadomie decyduje się na posiadanie potomstwa, to musi mieć odpowiednie środki na jego wychowanie. A skoro tak, to nie może być spłukany i powinien być gotów zapłacić. Dawanie darmowego invitra przysłowiowym gołotylcom to nic, jak narażanie tych dzieci na życie w nędzy. A procedura (tak jak wszystko) nie jest za darmo. Proszę o jeden sensowny, nie ideologiczny i nie emocjonalny powód, dla którego akurat ta jedna rzecz (niepotrzebna do życia jak tlen - są tysiące ludzi bezdzietnych - jakoś żyją, sobie radzą, niektórzy są z tego powodu szczęśliwi) powinna być traktowana wyjątkowo.