UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Generalnie oczywiście zgadzam się z powyższym, tyle że akurat w Elblągu, to kwestia znalezienia pracodawcy opiera się na staropolskim, tradycyjnym wyborze "mniejszego zła"- wykluczam oczywiście sytuacje, że ktoś aplikuje o posadę "syna/córki szefa"czy też z klucza partyjnego dostaje synekurę w ratuszu, bo to oczywiście wynaturzenia systemu są i zwykłe bananiska:)Taką ciekawostkę z życia mogę podać, że od powrotu do Polski w 2011 roku w Elblągu nie zdarzył mi się nikt (żodyn!)pracodawca, który oferowałby umowę o pracę na etat (już nawet nie o kwoty chodzi, bo i tak były złodziejskie, ale o fakt). A przez te 10 lat raz jeden widziałem uczciwą ofertę, w której kapitalista (młody i zagranicznie zarobiony, pewnie dlatego:)podawał na "dzień dobry"oferowaną pensję w publicznym ogłoszeniu. Także ten, tak właśnie wygląda emblonski "wolny rynek godnej pracy":)
tow. Koliński z życia wzięt