UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Rzeczywiście... Trudno nie zgodzić się z Zenkiem. Znaleźć "winowajcę" takiego stanu rzeczy nietrudno, gdyż wystarczy przyjrzeć się dokładnie kondycji innych miast w Polsce o podobnej wielkości oraz zbieżnej historii "błogosławionych" następstw reformy samorządowej. Leszno, Koszalin, Słupsk, Łomża, Konin, Suwałki, Biała Podlaska, Zamość, Chełm... Pewnie tylko Gorzów, Opole i Radom jako tako obroniły się przed skutkami tych "światłych" dobrodziejstw. Pamiętam do dzisiaj Buzka, gdy czarował naiwnych jakimiś programami osłonowymi i podobnymi bzdurami. Prawdziwy był z niego czarodziej... Elbląski rynek konsumencki jest bardzo "płytki" i mało zasobny, co daje się odczuć coraz wyraźniej. Dzisiaj prawdziwą granicą rozwoju nie jest granica podaży lecz popytu - truizm to powszechnie znany. A ten jest niestety ubożuchny. I niczego mądrego nie przyniosą żadne programy zwalczania bezrobocia, gdy małe i średnie firmy wskutek tej naturalnej granicy, dalej będą borykać się z bieżącymi problemami, gros czasu przeznaczając na zwykłą walkę o przetrwanie. W tej sytuacji, bez realnej możliwości przyciągnięcia znaczniejszych inwestorów, których obecność pozwoliłaby w sposób widoczny zmniejszyć wskaźnik bezrobocia w mieście, jakiekolwiek prognozy rozwoju skazane są z góry na porażkę. I nie pomoże tu ani Słonina, ani Dembski, ani nikt inny...
PROM