UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Dużo się mówi na temat psychiki zawodniczek. Że potrzebny im psycholog itd. itd. Takie seanse byłyby czymś nowym i ciekawym choć szczerze powiem, że pomimo iż jestem zwolennikiem wprowadzania nowych metod szkoleniowych nie wyobrażam sobie aby cała drużyna wybrała się pewnego pięknego ranka do doktora Żołędzia i zajadała się bułkami z bananem. Czy przypadkiem w (samo)zachwyt nie popadamy my- kibice. Będąc na meczach widzimy jak nasz zespół gromi Jelfę 11 bramkami, a na 15 min przed końcem traci koncentrację i funduje nam horror. Czy to nie jest tak, że to my tracimy koncentrację i nie widzimy, że zespołowi zaczyna brakować sił. Mówi się, że Start ma „ławkę”. Może i ma, ale ma niej nikogo. Tak naprawdę to jak dobrze policzyć to w polu mamy ok. 7 wartościowych zawodniczek, które nie są w stanie pociągnąć całego meczu. Zmienniczki, które wchodzą na parkiet, właśnie te 15 min przed końcem wprowadzają nerwowość, która przekłada się na słabszą grę. Nie mówię oczywiście, że to ich wina. Ich wina leży gdzie indziej. Nie chcą być lepsze. Winny jest natomiast ten kto je wpuszcza na boisko. Tylko jeśli by tego nie robił to by w ogóle zajeździł te siedem wartościowych. I tu się zamyka błędne koło. Wniosek jest więc taki: nie tylko nazwiska grają. Te lepsze potrzebują wsparcia zmienniczek, których nie mamy. Póki co możemy trzymać kciuki za wspaniałą siódemkę oby je kontuzje omijały. Zresztą wpadnijcie kiedyś na trening to się sami przekonacie...
SES