Zawodniczki Startu zawodziła skuteczność w pierwszej połowie meczu z Pogonią i to w głównej mierze zadecydowało o tym, że nie zagrają w półfinale Pucharu Polski - W ataku jak dochodziłyśmy do sytuacji, to albo bramkarka nas leczyła albo obijałyśmy poprzeczkę i słupki - powiedziała po meczu Joanna Waga.
Po zwycięstwie w Szczecinie w pojedynku ligowym, nasze piłkarki optymistycznie podeszły do potyczki pucharowej. Rzeczywistość okazała się dość brutalna, rywalki zagrały zdecydowanie lepiej w obronie, a nasze piłkarki zawodziła skuteczność. Elblążanki do przerwy rzuciły zaledwie osiem bramek i miały do odrobienia aż osiem.
- W pierwszej połowie zmarnowaliśmy chyba dziesięć czystych sytuacji rzutowych - powiedział po meczu trener EKS. - Nie można powiedzieć, że dziewczyny nie miały pomysłu na granie, bo dochodziliśmy do sytuacji. Bramkarka kazała dziewczynom rzucać w rogi i one to robiły, przegrywały pojedynki z Martą Wawrzynkowską, notabene bardzo dobrą bramkarką. Pierwsza połowa zadecydowała o wyniku spotkania. Tak naprawdę zaczęliśmy grać dopiero od 40. minuty, a z takim rywalem to jest trochę za mało zagrać dobre dwadzieścia minut. Cieszymy się z ligowego zwycięstwa w Szczecinie. Może mieliśmy w głowie, że tam wygraliśmy to jesteśmy lepsi, one teraz się położą i jakoś to pójdzie, a tak się nie da. Trzeba wkładać serce i sto dziesięć procent swoich możliwości i wtedy się wygrywa mecze. Zespół jakby o tym zapomniał, ale jesteśmy od tego, żeby o tym przypomnieć i dalej walczyć w lidze - zakończył Andrzej Niewrzawa.
- Nie będę szukać usprawiedliwień w tym, że jest nas mało i że miałyśmy w nogach sobotni mecz, bo szczecinianki tak samo, tyle że ich ławka jest nieco szersza - dodała Joanna Waga. - Nie potrafiłyśmy się z nimi zderzyć w obronie. W ataku jak dochodziłyśmy do sytuacji, to albo bramkarka nas leczyła albo obijałyśmy poprzeczkę i słupki. One za to zdobywały łatwe bramki. Próbowałyśmy się motywować i nawiązać walkę, bo teraz osiem bramek w piłce ręcznej to nie jest duża przewaga, można to szybko odrobić. Wierzyłyśmy w to i mimo że miałyśmy trochę zrywów, to rywalki utrzymywały dystans i to one cieszyły się z wygranej - podsumowała rozgrywająca.
Podobnie uważała Justyna Świerczek - Zabrakło nam skuteczności w pierwszej połowie, bo sytuacje miałyśmy świetne, ale obijałyśmy słupki i poprzeczkę albo bramkarka broniła. Potem nas to już deprymowało. W drugiej połowie bardzo mocno chciałyśmy odrobić straty, ale się nie udało. Szczecin podszedł do tego meczu bardzo zmotywowany i od początku zaczął mocno - dodała zawodniczka.
Elblążanki w 32. minucie miały już dziesięć bramek straty. Zdołały zminimalizować dystans do sześciu trafień, rywalki na więcej nie pozwoliły. Start przegrał z Pogonią 24:31 i odpadł z dalszej rywalizacji.
Nasze zawodniczki czeka przerwa od ligowej rywalizacji do 23 lutego, kiedy to zmierzą się przed własną publicznością z Koroną Kielce. Być może w tym pojedynku będzie już mogła zagrać Tatjana Trbović. Do końca rundy drugiej na pewno nie zobaczymy na parkiecie Pauliny Uścinowicz oraz Aleksandry Jędrzejczyk, prawdopodobnie nieco wcześniej wróci Katarzyna Kozimur.
- W pierwszej połowie zmarnowaliśmy chyba dziesięć czystych sytuacji rzutowych - powiedział po meczu trener EKS. - Nie można powiedzieć, że dziewczyny nie miały pomysłu na granie, bo dochodziliśmy do sytuacji. Bramkarka kazała dziewczynom rzucać w rogi i one to robiły, przegrywały pojedynki z Martą Wawrzynkowską, notabene bardzo dobrą bramkarką. Pierwsza połowa zadecydowała o wyniku spotkania. Tak naprawdę zaczęliśmy grać dopiero od 40. minuty, a z takim rywalem to jest trochę za mało zagrać dobre dwadzieścia minut. Cieszymy się z ligowego zwycięstwa w Szczecinie. Może mieliśmy w głowie, że tam wygraliśmy to jesteśmy lepsi, one teraz się położą i jakoś to pójdzie, a tak się nie da. Trzeba wkładać serce i sto dziesięć procent swoich możliwości i wtedy się wygrywa mecze. Zespół jakby o tym zapomniał, ale jesteśmy od tego, żeby o tym przypomnieć i dalej walczyć w lidze - zakończył Andrzej Niewrzawa.
- Nie będę szukać usprawiedliwień w tym, że jest nas mało i że miałyśmy w nogach sobotni mecz, bo szczecinianki tak samo, tyle że ich ławka jest nieco szersza - dodała Joanna Waga. - Nie potrafiłyśmy się z nimi zderzyć w obronie. W ataku jak dochodziłyśmy do sytuacji, to albo bramkarka nas leczyła albo obijałyśmy poprzeczkę i słupki. One za to zdobywały łatwe bramki. Próbowałyśmy się motywować i nawiązać walkę, bo teraz osiem bramek w piłce ręcznej to nie jest duża przewaga, można to szybko odrobić. Wierzyłyśmy w to i mimo że miałyśmy trochę zrywów, to rywalki utrzymywały dystans i to one cieszyły się z wygranej - podsumowała rozgrywająca.
Podobnie uważała Justyna Świerczek - Zabrakło nam skuteczności w pierwszej połowie, bo sytuacje miałyśmy świetne, ale obijałyśmy słupki i poprzeczkę albo bramkarka broniła. Potem nas to już deprymowało. W drugiej połowie bardzo mocno chciałyśmy odrobić straty, ale się nie udało. Szczecin podszedł do tego meczu bardzo zmotywowany i od początku zaczął mocno - dodała zawodniczka.
Elblążanki w 32. minucie miały już dziesięć bramek straty. Zdołały zminimalizować dystans do sześciu trafień, rywalki na więcej nie pozwoliły. Start przegrał z Pogonią 24:31 i odpadł z dalszej rywalizacji.
Nasze zawodniczki czeka przerwa od ligowej rywalizacji do 23 lutego, kiedy to zmierzą się przed własną publicznością z Koroną Kielce. Być może w tym pojedynku będzie już mogła zagrać Tatjana Trbović. Do końca rundy drugiej na pewno nie zobaczymy na parkiecie Pauliny Uścinowicz oraz Aleksandry Jędrzejczyk, prawdopodobnie nieco wcześniej wróci Katarzyna Kozimur.
Patronem medialnym Startu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Anna Dembińska